walka z fip
Renata Czerwonka
recaudación de fondos
16 Apr 2023
Algunas palabras de la recaudación de fondos
Nie wiemy od czego zacząć... Mieliśmy zupełnie inne plany co do tego drobnego stworzenia.
Juliana (bo tak go nazwaliśmy), znaleźliśmy 31 marca, w pobliskiej wsi. Od razu rzucił nam się w oczy, bo był mniejszy niż inne koty, a przede wszystkim gorzej wyglądający. Był odłączony od stada, siedział sam przy murku, pociągając noskiem. Gdy pewien mężczyzna rzucił kotom "jedzenie", te nie pozwalały mu nawet go tknąć. Musieliśmy go stamtąd zabrać. Może dlatego tak poruszył nasze serca, ponieważ wygląda zupełnie identycznie, jak nasz obecny kot. Plan był taki: wyleczyć->oswoić->znaleźć super dom.
Ok, przygarnęliśmy tę biedę. Co teraz? Standardowa pierwsza w życiu tego kota wizyta u weterynarza. Również standardowa diagnoza- koci katar. Do tego herpeswirus. Kot został oceniony na 9 miesięcy. Nie jest tak źle- przecież leczyliśmy już koci katar u innej znajdy- szybko przeszło.
Idźmy dalej... z wiadomych przyczyn, kota musieliśmy odizolować z uwagi na naszego kociego przyjaciela. Jedynym miejscem, które nam na to pozwalało, była piwnica. Zapewniliśmy mu tam godne warunki, choć temperatury pomieszczenia nie mogliśmy zmienić... Kocio miał wilczy apetyt. Nieco gorzej wyglądały kupki, których najzwyczajniej w świecie było bardzo mało. Do tego DUŻY brzuszek. Coś było nie tak...
Minęły 4 dni. Kolejna wizyta, u kolejnego weterynarza. "Należałoby się go zważyć"- usłyszeliśmy na wstępie. 1,9kg nieszczęścia, do tego brzuch jak balon, i wcale nie 9 miesięcy, a możliwe, że nawet 2 lata (albo i więcej). Połamane zęby, bądź ich brak. Nie wierzyliśmy, że to może być dorosły kot. Sprawdziliśmy morfologię, biochemię, testy na FIV/FELV, usg... Pierwsza diagnoza, jak okazało się trafna- podejrzenie zapalenia otrzewnej (Ten kto miał styczność z tą chorobą- wie o czym mówię). Natomiast brak było wysięku w narządach i jamie brzusznej (mimo dużego brzuszka). Wyniki niejednoznaczne. Kontrola za tydzień... Tydzień to wieczność po tym, co przeczytaliśmy o tej śmiertelnej chorobie.
Za dwa dni mieliśmy zaplanowany i opłacony wyjazd w góry. Ciągle biliśmy się z myślami, czy zostawić go na 4 dni z kimś innym. Baliśmy się, że weterynarz miał rację i, że pod naszą nieobecność coś może się wydarzyć. Baliśmy się, że umrze. Trudno... pieniądze nie są najważniejsze. Zostaliśmy, a pieniądze, które mieliśmy wydać dodatkowo na pobyt w górach- wydaliśmy na diagnozowanie kotka.
Odwiedziliśmy kolejna klinikę. Poszerzyliśmy badania. Mamy już wyniki. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z trudno diagnozowanym- F. suchym... chorobą śmiertelną, która postępuje bardzo szybko. SZOK. Przecież mieliśmy go wyleczyć z kociego kataru i znaleźć mu dom, a nie ratować mu życie... :(
Nie mogliśmy dłużej trzymać go w piwnicy. Zabraliśmy go na izolację do naszego mieszkania. Ma dla siebie tylko pokój, ale w tym pokoju przez tych kilka dni dostał już więcej ciepła, troski i miłości, niż dostał przez całe swoje życie.
Nazwaliśmy go Julian. Jak prawdziwy król uwielbia być miziany, robi fikołki i inne, śmieszne pozycje, w których się zakochaliśmy. Nie jest on już dla nas tylko znajdą do odratowania. Pokochaliśmy go i nie pozwolimy, bo choroba go nam zabrała. Mamy dla niego zupełnie inne plany, niż na początku. Chcemy, by został z nami.
Niestety leczenie jest kosztowne.. W zależności od rodzaju leku, łączna 84-dniowa kuracja kosztować może do 10 tys. zł. Jeden zastrzyk kosztuje w granicach 100zł, który podaje się raz dziennie. Lek sprowadzany jest zza granicy. W trakcie trwania kuracji potrzebne są ciągłe wizyty kontrolne u weterynarza i sprawdzanie stanu Julka poprzez wykonywanie wyników z krwi oraz badań obrazowych. Dopiero co skończyliśmy diagnozować naszego kota, u którego stwierdzono niewydolność trzustki, koszty z tym związane prawie wykończyły nas...
Julek na dzień dzisiejszy czuje się nawet ok. Bardzo dużo śpi, jest trochę apatyczny. Nadal ma zaparcia, występują gorączki. W tej chorobie liczą się dni, a my i tak zbyt długo czekaliśmy, dlatego bardzo prosimy o pomoc w zebraniu pieniędzy na leczenie Juliana a przede wszystkim- na możliwość dania mu prawdziwego domu, na który zasługuje.
$0
raised out of €2,000
la gente ha donado a esto